Life

Life

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Florencja

15 sierpnia jest we Włoszech święto, jak i w Polsce. Mój S. miał 4 dni wolnego, ja niestety musiałam pracować, ale udało mi się dostać 1 dzień wolnego akurat w tym czasie. Pojechaliśmy wiec w czwartek po mojej pracy na 1,5 dnia do Florencji do Toskanii.
Byliśmy tam o 17.00, wiec jeszcze dużo czasu do nocy i potem cały następny dzień. Wyjeżdżaliśmy w sobotę rano, bo na popołudnie musiałam być już w robocie.

Piękne miasto! Jedne z tych z włoską duszą, pełne charakterystycznych budowli i wąskich uliczek.


Ponte Vecchio - czyli Stary Most, chociaż w polskich artykułach o Florencji tłumaczą to jako "Most Złotników". Pewnie dlatego, że jest pełen warsztatów jubilerów i złotników i pełny turystów, co chcą trochę złota kupić.


Do Katedry Santa Maria del Fiore niestety nie dostaliśmy się, bo kolejka była tak wielka, że zakręcała na końcu placu. Byłoby ze 3 godz stania... A mieliśmy ochotę wejść tez na wieżę, aby móc obejrzeć Florencję z góry.
Udało nam się jednak później po południu zobaczyć wszystko w dole - z jednego z ogrodów do zwiedzania.

Piękny widok!


Ogromna kopia rzeźby Michała Anioła "David" przed wejściem do ratusza.


Dużo pozwiedzaliśmy, ale dużo by opowiadać.
To, co dobre w Toskanii to też odmienna kuchnia, wiec jedliśmy w lokalnych, małych osteriach i trattoriach (typu gospoda, małe restauracje z prostym, domowym menu).
A gdy w jednej z uliczek zobaczyliśmy to miejsce z ogromną kolejką, od razu wiedzieliśmy, że to coś lokalnego i dobrego! :)


Staliśmy w kolejce 20 minut, ale warto było!
Na miejscu robią takie niby kanapki - z białej pizzy, przekrawanej na pół. Można wybierać sobie rodzaj sera, rodzaj wędliny, do tego różne rodzaje dodatków, jak pasty do smarowania, warzywa itp.
Ja wybrałam salami toskańskie z nasionami kopru włoskiego (taki niby posmak anyżowy), z serem podwędzanym, z pikantną pastą z papryki czerwonej i z pieczonym bakłażanem i cukinią. Niebo w gębie!


To, co tez mi się w Toskanii podoba, to inny akcent. We Włoszech akcent zmienia się w zależności od regionu i nawet trudno to nazwać innym akcentem- raczej to po prostu inny dialekt, gwara. W Toskanii czasami miałam problem ze zrozumieniem Toskańczyków. Np nie wymawiają oni głoski "k" (pisanej u nich "c", "ch"), tylko wymawiają to jako właśnie "h", więc każdy wyraz brzmi całkowicie inaczej. Np. słowo "amica", które wymawia się jako "amika", brzmi "amiha". Bardzo mi się to podoba! :)

Niecałe 2 dni to za mało, aby zobaczyć wszystko, ale lepsze to niż nic, a nie tak daleko od Rzymu - bo tylko 270 km. Musimy jeszcze kiedyś tam wrócić.



PS. Klikając na zdjęcia - można je powiększyć.

środa, 14 sierpnia 2013

Leniwie, letnio

Lato płynie leniwie, w tym roku jest wyjątkowo gorąco.
Wyczekuję od środy do środy, aby choć tyle mieć z tego lata i poleżeć na plaży, bo w pozostałe dni siedzę w robocie.
Mija właśnie rok od.... a w mojej głowie wspomnienia szczęścia przeplatają się ze wspomnieniami smutku. I chcę w końcu zamknąć ten rozdział, nie rozpamiętywać, nie myśleć, ile to już by było miesięcy, jakby to było itp, itd. Nie chcę co miesiąc mieć nadziei, ze może jednak... a potem się rozczarować.. Chciałabym wyrzucić to z mojej głowy i cieszyć się codziennością a może któregoś dnia być miło zaskoczoną i szczęśliwą... Ale to tak ciężko...

Staram się od czasu do czasu doznać czegoś miłego, jak np wizyta w Muzeum Watykańskim. Byłam w lipcu - w końcu - bo pod choinkę dostałam od mojego S. wycieczkę z przewodnikiem, bez kolejki do muzeum. To było zawsze moje marzenie, a że on był już kilka razy (wiadomo, żyje w Rzymie od urodzenia), to zabrałam koleżankę. Pięknie było i chcę jeszcze wrócić, bo muzea są ogromne!!! Jest tam tyle do zobaczenia, a nie przy wszystkich miejscach był czas na zatrzymanie się, wiadomo - z przewodnikiem jest ciekawie, bo opowiada o różnych rzeczach, ale też wybiera on to, co ma w programie a nie to co akurat podoba się bardziej jednej osobie z grupy. Dlatego muszę wrócić jeszcze raz, co już zapowiedziałam S. :)






Najbardziej zaskoczyła mnie sala "Sobieski". Wchodzimy a tam - dzieło Matejki - "Bitwa pod Wiedniem"! 




Pod koniec lipca byłam na koncercie Depeche Mode na stadionie w Rzymie! (też prezent od S.) Ehhh... to dopiero było przeżycie! Byłam na ich koncercie kilka lat temu w Warszawie, też było fajnie. Tym razem  miałam super miejsce - siedzące, ale naprzeciwko sceny i w niższych rzędach.


Atmosfera była super! I echhh, te ich kawałki!! Wolę oczywiście te starsze, bo przypominają mi tyle wydarzeń z mojego życia- kiedyś byłam ich wielką fanką, ubierałam się w spodnie, ciężkie buty i skórę. Byłam nawet kiedyś na zlocie fanów DM w Zielonej Górze :)
Wybawiłam się, wyśpiewałam, zrelaksowałam. Cudnie było!