Life

Life

czwartek, 27 grudnia 2012

I po świętach....

Święta, Święta i po Świętach...
W tym roku znowu trafiło, że jechaliśmy na Święta do teściów. Na szczęście, nie było już tak okropnie, jak trzy lata temu. Było lepiej, chociaż nie tak dobrze, jak dwa lata temu, z racji tego, że jednak to nie było u nas i nie mogłam się tak rządzić, jakbym chciała ;-)
Jednak już wiedziałam mniej więcej na co się szykować, ze teściowa to ani dekoracji, ani jakoś szczególnie uroczyście do Świąt się nie przykłada, więc zabrałam z domu: świecznik świąteczny, serwetki świąteczne, opłatek, sianko, śledzie, barszcz czerwony, sałatkę jarzynową, ciasto własnoręcznie upieczone oraz lepione przeze mnie pierogi z kapustą i grzybami. Gdyby komuś nie smakowało, to żaden problem- ja zjem chętnie i ze smakiem:)
Wigilię obchodzi się tu, ale oczywiście nie tak uroczyście, jak u nas. Nie ma 12 potraw ani dodatkowego nakrycia na stole, ale teściowa pamiętała, że widziała, że ja tak przygotowałam 2 lata temu u nas, więc postawiła dodatkowe nakrycie, czym naprawdę mnie miło zaskoczyła. Ja podzieliłam wszystkich opłatkiem i na stole były też moje potrawy oprócz ich makaronu z krewetkami, sałatki z owoców morza i smażonych na głębokim oleju ryb. Znowu udało mi się dostać polski makowiec z cukierni w ich mieście, prowadzonej przez Polkę i Włocha, wiec jak policzyłam wszystko do zjedzenia, to udało mi się zjeść 12 :)

Pierwszy dzień Świąt jak zwykle obiad od 12-17 z całą dalszą rodziną w restauracji- nudy na pudy... Potem kolacji oni już nie jedzą, bo za dużo zjedli w dzień, ale mnie ratowały moje rzeczy w lodówce. (Bo nie gotuje się tutaj nic na zapas, jak u nas. Wszystko przygotowuje się bezpośrednio przed posiłkiem). Drugi dzień to tutaj, jak zwykła niedziela. Czyli nic specjalnego. Nudy.

Ale generalnie nie narzekam, bo nie było tak źle, udało się przeżyć. Oczywiście łezka kilka razy mi się w oku zakręciła, bo jednak Święta w Polsce to co innego. Mam nadzieję, ze w nast roku uda nam się w końcu spędzić je w Polsce. Bardzo chciałabym pokazać S., jak u mnie w domu to wygląda. Chociaż on mówi, ze od kiedy ze mną spędza Święta, to nareszcie mu się podobają, że ja kreuję tą atmosferę, o której on zawsze marzył a nie miał w domu. Miło słyszeć coś takiego i naprawdę jestem wdzięczna moim rodzicom, że nauczyli mnie przywiązania do tradycji.

A Wam jak minęły Święta?

10 komentarzy:

  1. Ja nie bardzo jestem przywiązana do tradycji, tak sobie wmawiam,zawsze chcialam gdzies wyjeżdżać,zeby uciekać od obowiazków, ale święta za granicą to zupelnie co innego. Nawet , gdy wszystko zrobi sie po polsku, to takie to udawane, jesli tylko w towarzystwie są obcokrajowcy. Ja tak to czuję. Najmilej wspominam wigilie w kraju i np.na zamowionych wczasach, gdzie wszystko wygodnie podane do stołu, ze wzruszającym zachowaniem naszych pięknych tradycji.
    W tym roku mialam wigilię u córki i bylo calkiem miło, przygotowalysmy same część potraw, resztę pozamawiałysmy. Najweselej było z prezentami. Karpia jem raz w roku i wtedy smakuje, sledzie wlasciwie tez, bo normalnie nie jadam takich niezdrowych potraw. Z dziecinstwa pamietam zapach sztucznych ogni zapalanych po kolacji. Musze ich sobie kupić, moze zastapią magiczną magdalenkę?
    Nie lubię miec wigilii u siebie, zeby za wszystko odpowiadac i rzadko ją urządzalam w przeszlosci. Najpierw bylo zawsze u rodzicow, gdy ich zabraklo, to gdzies wyjezdzalam.
    Swieta i prezenty to najfajniej z dziecmi, one tak sie cieszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie spędzałam Wigilii w restauracji i nie wyobrażam sobie.. jednak co w domu, to w domu:)
      Nie wiem, ja nie czuję żadnego udawania, gdy robię rzeczy po polsku wśród obcokrajowców- każdy ma prawo coś od siebie dać i nie musi to znaczyć, ze to jest udawane. Jasne, ze to nie to samo jednak, co w Polsce.....
      Ja uwielbiam śledzie! Jem je nie tylko na Boże Narodzenie czy na Śledzika, ale od czasu do czasu tak zwyczajnie. Może dlatego, ze pochodzę znad morza i jestem przyzwyczajona do jedzenia śledzi od małego?:) szkoda, ze tutaj rzadko można dostać, jeśli już to tylko wędzone, wiec ratuje tylko sklep polski:)

      Usuń
  2. ja jestem takim odszczepiencem i sama nie wiem, co bym chciala.
    Ale milo czytac, ze cieszysz sie z zachowywania tradycji. Ja paradoksalnie będąc z tym moim zagranicznym mężem stalam się wiekszą opiekunką domowego ogniska w stylu polskim, niz kiedykolwiek bylam w przeszlosci. Kazda jego krytyka naszego stylu zyciu wywoluje u mnie opór i ochronę naszych tradycji. I widzę bardzo jasno, ze nasz styl zycia z poszanowaniem rodziny jako najwyzszej wartosci jest najbardziej slusznym wyborem. Włosi są nam bliscy, ale Anglosasi to jakby z innej planety, mam na mysli glownie obserwacje mojego męża, jego przyjaciol i rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie swieta tez jakos nigdy za specjalnie nie cieszyly.Nie czuje podniecenua tymi wszystkimi swiatecznymi tradycjami a odkad mieszkam we wloszech i kazde swieto spedzam w pracy w ktorej w dodatku zostaje dkuzej niz zwykle to juz w ogole stracily dla mnie sens.Choc przyznaje ze czasem lezka zajreci sie za typowa Polska kolacja Wigilijna.Tak wiec w zasadzie ja ciesze sie ze jyz po wszystkim i odliczam tez dni kiedy bedzie po Sylwestrze.Ale ciesze sie ze Tobie sie udalo jakos przezyc i nawet byc zadowolona.Zycze ci bys w przyszlym roku Swieta spedzila w Polsce.:-*

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie bylo naprawde milo...przygotowalam troche potraw polskich, ktorymi Wlosi byli zachwyceni. Pierogi, barszcz, uszka, golabki i moje salatki zrobily furore ;)
    Zycze Wam hucznej zabawy sylwestrowe i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi Włosi kręcili trochę nosem na czerwony barszcz i pierogi z kapustą i grzybami, ale sałatka jarzynowa im smakowała:) Mój S. za to bardzo lubi barszcz biały:)

      Usuń
  5. A ja juz po raz 15-sty spedzam Wigilie po dunsku, czyli zajadmy sie pieczona kaczka i chodzimy wokol choinki spiewajac dunskie koledy. W tym roku odbylo sie to u mnie w domu i bylo nas 8 osob. Na koniec gralismy w paczki, czyli na stole poukladalismy rozne prezenty, ktore wczesniej przygotowalismy i rzucalismy kostka, komu wypadla szostka ten wybral sobie prezent. Uwielbiam dunska wigilie bo jest taka aktywna do samego konca a z domu pamietam ze po rozpakowaniu prezentow juz raczej nic sie nie dzialo. Bardzo Cie pozdrawiam i zycze Szczesliwego Nowego Roku. Kasofia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawie w tej Danii:) Dziękuję za życzenia i Tobie też Kasofia wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

      Usuń
  6. Wszystkiego najlepszego na ten Nowy 2013 Rok, niech bedzie dla Was wyjatkowy.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Ataner! Tobie też wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

      Usuń